Hej:)
Sezon urlopowy w pełni, a większość z Was zapewne siedzi i tak
w robocie:/ Skąd ja to znam! Choć, w tym roku jestem podobno na URLOPIE macierzyńskim - i to rocznym?!? Z urlopem nie ma to siedzenie zbyt wiele wspólnego, bo i siedzę mało. Raczej biegam, śmigam, lulam... Jem w pospiechu - aj, to niezdrowo! No! Ale... wolne od kołchozu jest!
w robocie:/ Skąd ja to znam! Choć, w tym roku jestem podobno na URLOPIE macierzyńskim - i to rocznym?!? Z urlopem nie ma to siedzenie zbyt wiele wspólnego, bo i siedzę mało. Raczej biegam, śmigam, lulam... Jem w pospiechu - aj, to niezdrowo! No! Ale... wolne od kołchozu jest!
Brakuje mi też czasu na czytanie, niestety. Ale każdą wolną sekundę na czytanie, właśnie, poświęcam. Dlatego dziś chcę Wam powiedzieć kilka słów o książce Pieszo przez Indie.
To jedna z niewielu, moim zdaniem, współczesnych książek podróżniczych napisana przez faceta. I to w dodatku Niemca. Stąd, jak możecie się domyślić, język wypowiedzi jest czysty, spójny, konkretny i bez zbędnych ozdobników. Ale... przez to tylko kuleje. Książka jest za sucha. To nawet nie jest dobry reportaż, bo nudzi i nie zachęca do dalszej lektury.
Przeczytać, jak najbardziej warto, żeby chociaż poznać sposób na zwiedzenie Indii - krainy pełnej sprzeczności. Pieszo czy na rowerze - da się, jak widać:) Przeczytajcie:)))
Tzw. zdjęcie z planu. No, w takich warunkach nie da się pracować;) |
Hello:)
This time another book review. Stay tuned and C U soon:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz