Cześć:)
Jako matka tęsknię za trzema rzeczami: czytaniem, chwilami samotności i ciszą;))) Można się śmiać albo oburzać, ale taka jest prawda:) Każdy z nas czasem potrzebuje czasu dla siebie, choćby na maseczkę, pedicure czy poczytanie książki. U mnie są to takie nanosekundy szczęścia, że celebruję je jak największe święta:) No i ostatnio udało mi się nawet skończyć czytać książkę, łał! Trwało to chyba kilka tygodni ale w końcu się udało;))) Dlatego zapraszam na recenzję:)
Rzadko się tak zdarza, żeby książka zaciekawiła mnie pod sam koniec;) Tej się udało... Już dawno nie czytałam czegoś tak nudnego i słabo napisanego (albo przetłumaczonego). Skandynawska powieść o miłości z wątkiem kryminalnym - to nie mogło się udać! Choć okładka była obiecująca i chciałam dać jej szansę. Fryzjerka bawiąca się w swatkę i jej szalony stażysta-seksista plus topografia Szwecji i obietnica kulinarnych uniesień - w tych paru słowach mogłabym zamknąć opis powieści Salon d'Amour. Kompletnie nie rozumiem idei uszczęśliwiania innych na siłę, samemu pragnąc tak bardzo miłości jak nasza bohaterka Angelika. Coś z tą książką jest
nie teges, bo naprawdę ciężko się ją czyta... Sama nie jestem
literatką, ale od powieści wymagam czegoś więcej: starannego języka wypowiedzi, narastającego napięcia, akcji... Tu często odnosiłam wrażenie cięcia. Kiedy już już miałam nadzieję na coś fajnego, słyszałam tylko klaps i... koniec - następny wątek. Nie jestem w stanie tej powieści polecić ani zachęcić do jej przeczytania. Sama nie mam ochoty zgłębiać innych utworów Autorki, która wydaje się być nudna i przewidywalna. Pozorna sielanka i spokój miejsca też do mnie nie przemawiają... To po prostu idealna pozycja dla cierpiących na bezsenność:) BTW salon fryzjerski
z czerwonym neonem w kształcie serca istnieje naprawdę. Ciekawi? Bo ja nie;)))
Na szczęście każda książka w takim towarzystwie smakuje lepiej;)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz